Strajki ostrzegawcze w niemieckim przemyśle elektrycznym i metalowym wstrząsnęły sektorem motoryzacyjnym, będąc wynikiem nieudanych negocjacji płacowych.
W nocy z 28 na 29 października 2024 roku rozpoczęła się pierwsza fala strajków ostrzegawczych w Niemczech, dotykająca sektora elektrycznego oraz metalowego. Decyzja ta jest efektem nieprzynoszących rezultatów negocjacji dotyczących wynagrodzeń oraz nowego układu zbiorowego, które trwają od września. Związkowcy z organizacji IG Metall postulują podwyżkę wynagrodzeń o 7% w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy, podczas gdy pracodawcy z branży stalowej proponują jedynie 3,6% w ciągu 27 miesięcy, z chwilowym wzrostem wynagrodzenia o 1,7% od lipca 2025 roku.
Akcja protestacyjna zbiegła się z niepokojącymi informacjami o planowanych cięciach w koncernie Volkswagen. Jak alarmują związkowcy, koncern planuje zamknąć aż trzy zakłady w Niemczech oraz ograniczyć zatrudnienie i wynagrodzenia w pozostałych fabrykach. Takie decyzje mogą grozić utratą nawet dziesiątek tysięcy miejsc pracy w sektorze.
Strajk, z inicjatywy IG Metall, wpływa nie tylko na producentów komponentów, takich jak Bosch, Siemens, SKF czy ZF, ale również bezpośrednio na samych producentów samochodów. Problemy odnotowano szczególnie w fabrykach BMW, gdzie przerwano pracę w kilku kluczowych zakładach. Wśród nich znajdują się miejsca produkcji modeli X1 i X2 w Regensburgu oraz komponentów do serii 3 i 4 w Wackersdorfie. Strajk nie omija także Audi, Mercedesa i innych znaczących graczy rynku motoryzacyjnego, co może wpłynąć na całą branżę.
Warto zaznaczyć, że strajk nie oznacza końca negocjacji. Trzecia runda rozmów z przedstawicielami branży stalowej i elektrycznej potrwa do 5 listopada, co może dać kolejną szansę na osiągnięcie porozumienia. Przemysł motoryzacyjny, będący jednym z filarów niemieckiej gospodarki, z uwagą śledzi rozwój sytuacji, mając nadzieję na szybkie rozwiązanie konfliktu.