Śmiertelny wypadek na drodze krajowej nr 7 w Jedlińsku wstrząsnął nie tylko lokalną społecznością, ale również całym środowiskiem medycznym, które straciło jednego ze swoich najbardziej cenionych ratowników.
Wydarzenia te miały miejsce w środowy wieczór, kiedy to zderzenie karetki pogotowia z samochodem osobowym doprowadziło do tragicznej śmierci Piotra Mierneckiego, doświadczonego ratownika medycznego. Mężczyzna pełnił funkcję zastępcy szefa Grupy Ratownictwa Polskiego Czerwonego Krzyża „Kielce”, a jego zaangażowanie w ratownictwo i edukację w zakresie pierwszej pomocy zyskały uznanie wielu osób. Jego nagła śmierć wywołała głęboki smutek i refleksję wśród kolegów z branży oraz społeczności lokalnej.
Prokuratura rejonowa w Radomiu, pod kierownictwem Roberta Bińczaka, prowadzi śledztwo w tej sprawie. Kluczowym dowodem w dochodzeniu ma być nagranie z monitoringu, które dokumentuje moment, w którym ambulans wjeżdża na skrzyżowanie z dużą prędkością, ale bez włączonych sygnałów świetlnych. Włączenie sygnałów świetlnych dopiero w trakcie przejazdu przez skrzyżowanie wzbudza liczne pytania o status karetki jako pojazdu uprzywilejowanego. Zgodnie z prawem, jedynie pojazdy z aktywnymi sygnałami świetlnymi i dźwiękowymi mają prawo do pierwszeństwa na drodze.
Z relacji świadków wynika, że kierowca karetki wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle, zderzając się z samochodem marki Peugeot, który miał zielone światło i zamierzał skręcić w lewo. W wyniku zderzenia karetka dachowała, a jej kierowca został ciężko ranny i przewieziony do szpitala, gdzie jego stan się poprawia. Kierowca Peugeota oraz dwójka dzieci podróżujących z nim wyszli z wypadku bez poważnych obrażeń.
Ta tragiczna sytuacja wzbudziła szereg dyskusji dotyczących przestrzegania przepisów ruchu drogowego przez kierowców pojazdów uprzywilejowanych. Obowiązujące prawo nakłada na nich odpowiedzialność za bezpieczeństwo wykonywanych manewrów, nawet w przypadku włączonych sygnałów.
Hołd Piotrowi Mierneckiemu oddali jego koledzy z zespołów ratunkowych oraz przedstawiciele różnych służb, w tym Państwowej Straży Pożarnej i Policji. Cała sytuacja pozostawia wiele pytań, które z pewnością będą analizowane przez odpowiednie organy w nadchodzących dniach. Sprawa ta nie tylko dotyczy strat jednego życia, ale także stawia pod znakiem zapytania bezpieczeństwo na polskich drogach i odpowiedzialność kierowców, w tym również tych kierujących pojazdami ratunkowymi.