Amfibie na drodze – nieudane, ale pamiętne eksperymenty „Top Gear”
Na przestrzeni swojej długiej historii, program „Top Gear” dostarczył widzom niezapomnianych chwil związanych z motoryzacją. Jednym z najbardziej zwariowanych projektów, które wstrząsnęły wyobraźnią miłośników samochodów, była budowa amfibijnych pojazdów przez Jeremy’ego Clarksona, Jamesa Maya i Richarda Hammonda. Mimo że efekty były tragiczne, to całe przedsięwzięcie stało się legendą motoryzacji.
Amfibie: brytyjski sen o wodnym pojeździe
W obliczu świetlanej historii żeglugi oraz ogromnych zasobów wodnych, nie można było się oprzeć myśli, że Wielka Brytania powinna zrealizować marzenia o amfibijnym pojeździe. Jednakże wcześniejsze próby, takie jak stworzenie samochodu zdolnego do przemieszczania się po lądzie i wodzie, nie uzyskały należytego zainteresowania. Wydawało się, że konieczny jest spektakularny projekt, który udowodni, że amfibie nie tylko mogą istnieć, ale także mogą stać się obiektem pożądania.
Pierwsze próby i zaskakujące rozwiązania
W efekcie postanowiono wykorzystać m.in. stary, beżowy model Triumph Herald, który wyposażono w cienki maszt. James May postawił na wiatrową energię, uznając, że jeśli wystarczyło to Sir Francisowi Drake’owi, również jemu powinno się udać. Problem pojawił się jednak przy niskich mostach kolejowych, a brak wiatru skutkował brakiem jakiejkolwiek kontroli nad kierunkiem. Richard Hammond zdecydował się skierować silnik swojego VW do napędu śruby, ale niestety napotkał na problemy techniczne już na pomoście. Jeremy Clarkson zainstalował silnik o ogromnej mocy, co okazało się… nieco przesadzone.
Walka z wodą i katastrofa
Wszystkie trzy pojazdy spotkały się z istotnym problemem – wodoszczelnością. Mimo dodatkowych wzmacniań, amfibie szybko zaczęły nabierać wody, co zakończyło się dramatycznymi zatonięciami. Po nieudany debiucie w wodzie, ambitni prezenterzy nie zamierzali tak łatwo się poddawać. Dwa lata później zostali wezwani do dalszego doskonalenia swoich projektów, a ich celem było przekroczenie kanału La Manche.
Drugi podejście i sukces… w granicach rozsądku
Nowe wyzwanie okazało się być bardziej udane, mimo zamoczenia i interwencji służb ratunkowych. Po porzuceniu nieudanych konstrukcji, prezenterzy wdrapali się na stary model Nissana, próbując pobić rekord Richard’a Bransona. Chociaż ostatecznie im się to nie udało, dotarli do Francji cało, bez spektakularnych wypadków, co byłoby sukcesem samo w sobie.
Refleksje nad amfibijną motoryzacją
Choć te pionierskie próby nie zwiastowały nowej ery brytyjskiej motoryzacji, dostarczyły całego wachlarza humorystycznych momentów oraz przypomnienia o absurdzie, jaki często towarzyszy innowacjom w branży. A może to właśnie była rzecz najważniejsza – uświadomienie, że nie wszystkie pomysły muszą kończyć się sukcesem, żeby zapaść w pamięć widzów.
Źródło: https://www.topgear.com/car-news/exclusive-read-extract-newest-top-gear-book-nought-sixty