Problem przeładowanych pojazdów na polskich drogach jest poważnym zagrożeniem, z którym inspektorzy Inspekcji Transportu Drogowego muszą się zmagać na co dzień. Ugięte opony, resory i przednie osie aut niemal uniesione od nawierzchni to wyraźne oznaki, że mamy do czynienia z nieprzepisowym przewozem. Takie przypadki stały się na polskich drogach zjawiskiem powszechnym, a ich liczba nieustannie rośnie.
Inspektorzy z zachodniopomorskiej ITD, wyposażeni w wagę do kontrolowania mas pojazdów, postanowili skoncentrować swoje działania na kierowcach busów o dopuszczalnej masie całkowitej poniżej 3,5 t. Efekty szybkiej akcji były zaskakujące. W krótkim czasie zatrzymano pojazd o łącznej masie 7,2 t, co stanowiło ponad dwukrotne przekroczenie dopuszczalnego limitu. W takim przypadku, ładowność została przekroczona o zdumiewające 624 procent.
Niedługo potem nadjechał kolejny rekordzista – mała ciężarówka przewożąca złom, która po wjechaniu na wagę pokazała wynik 8,05 t. To oznaczało, że była przeładowana o ponad 4,5 t, a jej ładowność została przekroczona prawie siedmiokrotnie. Inspektorzy nie pozostawili takich wykroczeń bez odpowiedzi, nakładając na kierowców mandaty o łącznej wartości 6200 zł i uniemożliwiając dalszą jazdę.
Takie sytuacje nie są dla inspektorów niczym nowym. Przeładowane pojazdy to efekt bezmyślności użytkowników, którzy nie zdają sobie sprawy z zagrożeń związanych z nadmiernymi ładunkami. Pojazdy, które są technicznie przeładowane, niosą za sobą wiele niebezpieczeństw – od wydłużonej drogi hamowania, poprzez ryzyko pęknięcia opony, aż po problem ze sprawnym wykonywaniem manewrów. W takich samochodach pękają ramy, co prowadzi do kosztownych napraw.
Formalności a bezpieczeństwo
Drugim powodem przewożenia nadmiernych ładunków jest aspekt formalny. Pojazdy o dopuszczalnej masie całkowitej nieprzekraczającej 3,5 t mogą być prowadzone przez kierowców posiadających prawo jazdy kategorii B. Z tego powodu wielu przewoźników decyduje się na zakup samochodów, które mimo że technicznie są przystosowane do przewozu ciężkich ładunków, mają niewielką masę całkowitą. W rzeczywistości jednak te pojazdy, z wagą podstawową sięgającą 2,8–3 t, mają bardzo ograniczoną ładowność – często wynoszącą zaledwie kilkaset kilogramów.
W związku z tym przewoźnicy kombinują z ładownością, co prowadzi do niebezpiecznych sytuacji na drogach. Choć formalności wydają się spełnione, rzeczywistość często odbiega od norm. Problematyka przeładowanych pojazdów nie tylko naraża bezpieczeństwo kierowców i innych uczestników ruchu drogowego, ale także zadaje cios wizerunkowi branży transportowej, która zmaga się z nieuczciwymi praktykami. Stąd potrzeba dalszych działań mających na celu zwiększenie bezpieczeństwa na polskich drogach.