Znaki drogowe, które na pierwszy rzut oka nie mówią wiele – a jednak mogą zrujnować portfel!
Dla wielu kierowców znaki drogowe to w dużej mierze schematyczne symbole, które w teorii wiedzą, co oznaczają. W praktyce jednak często mogą być źródłem nieporozumień i nieprzyjemnych niespodzianek. W polskim krajobrazie drogowym niepodzielnie królują nie tylko typowe strzałki czy znaki z ograniczeniami prędkości, lecz także te, które wprowadzają nas w pułapkę – mowa o znakach E-17a i D-42.
Dlaczego te znaki są tak ważne?
Znaki oznaczone literą „E” to niezbędni przewodnicy kierowców, wskazujący drogę do miejscowości oraz kierunki. Taki znaki jak E-17a informują, że właśnie wjechaliśmy do miejscowości, podczas gdy E-18a sygnalizuje wyjazd z niej. Co najważniejsze, znaki te nie nakładają na kierowcę żadnych dodatkowych ograniczeń prędkości, dlatego nie należy mieć obaw, że wjeżdżając pod nie, nagle zostaniemy zmuszeni do zwolnienia do 50 km/h. Pożegnanie z obszarem zabudowanym? E-18a z rozkrokiem!
Granice obszaru zabudowanego
O względy kierowców dba znak D-42, który jest niczym innym jak zapowiedzią, że zbliżamy się do obszaru zabudowanego. Umieszczony najczęściej po prawej stronie wjazdów do miejscowości, ten znak informuje nas, że właśnie wkraczamy na „teren niepodległy”, gdzie jednak prędkość jest ograniczona. Oczywiście, tylko wtedy, gdy pod znakiem widnieje dodatkowa informacja o ograniczeniu prędkości.
Ciekawostką jest fakt, że likwidacja cenionego przez starszych kierowców myślenia, iż znak z nazwą miejscowości oznaczał koniec obszaru zabudowanego, była na tyle rewolucyjna, że dokonała nieodwracalnej zmiany w postrzeganiu przepisów drogowych. Wynika to z uproszczonego podejścia do oznakowania drogowego, które z pewnością przyczyniło się do uatrakcyjnienia niezakłóconych tras w Polsce, ale także obarczonego ryzykiem błędów na drodze.
Mandaty – drogi odcinek
Przyciśnięcie pedału gazu za szybko w obszarze zabudowanym to jak gra w rosyjską ruletkę. Mandaty zaczynają się od relatywnie niewielkiej kwoty 50 zł, ale mogą też sięgać, kulminacyjnie, aż 5000 zł za groźniejsze przekroczenia prędkości. Crazy, prawda? I pamiętaj, jeśli jesteś stałym bywalcem mandatów, to w kolejnym, spóźnionym, przystanku już nic nie uratuje – recydywa przyjdzie z podwojoną stawką!
W dobie płatnych parkowania w galeriach handlowych czy kas z biletami parkingowymi, nowa ustawa o prędkości daje kierowcom powody do refleksji. Starajmy się więc nie dawać się wpuścić w sidła! Znaki E-17a i D-42 nie są po to, żeby nas karcić, ale by móc bezpieczniej i komfortowo rozkoszować się podróżami po polskich drogach.