Wielka lekcja dla kierowców: kiedy sygnalizacja mówi „stop”, lepiej posłuchać!
W małej miejscowości Gosie Duże miało miejsce zdarzenie, które przypomniało, że przestrzeganie przepisów drogowych to nie tylko kwestia dobrego wychowania, ale przede wszystkim zdrowego rozsądku. 63-letnia kobieta, za kierownicą swojego samochodu marki Toyota, postanowiła zignorować sygnalizację świetlną i dźwiękową na przejeździe kolejowym, co zakończyło się nie tylko uszkodzeniem rogatek, ale i solidnym mandatem. Na szczęście nikt nie ucierpiał w tym niebezpiecznym incydencie, ale czy to nie jest przestroga dla innych?
Cała sytuacja miała miejsce na przejeździe kolejowym, który jest miejscem o szczególnie wysokim ryzyku. Policja z Zambrowa, która została wezwana na miejsce zdarzenia, nie miała litości dla nieodpowiedzialnej kierującej. Po badaniu alkomatem, które na szczęście wykazało brak alkoholu we krwi, nałożono na kobietę mandat w wysokości 2000 zł oraz obciążono ją 15 punktami karnymi. Obywatele mogą tylko zastanawiać się, jak wiele punktów karnych trzeba by jeszcze nałożyć, gdyby sytuacja potoczyła się inaczej.
Ta sytuacja jest doskonałym przykładem, dlaczego wykroczenia na przejazdach kolejowych są tak surowo karane. Policja działa jak hawk, gotowy zaatakować każde naruszenie przepisów. Może się wydawać, że wjeżdżając na przejazd pod podniesionymi (aczkolwiek nie do końca) szlabanami, można wyjść obronną ręką. Niestety, rzeczywistość jest inna – zasada kąta prostego i całkowitego podniesienia rogatek to nie tylko dobra rada, to zasada, która może uratować życie.
Jak informują organizatorzy kampanii „Bezpieczny Przejazd”, rozpędzony pociąg ma drogę hamowania równą aż trzynastu boiskom piłkarskim. To porównanie ilustruje, jak znikoma jest szansa dla osobówki w starciu z lokomotywą. Oprócz osobistych konsekwencji, złamanie przepisów przecież może doprowadzić do tragedii nie tylko dla kierowcy, ale i dla wszystkich innych użytkowników drogi.
Pamiętajmy więc, drodzy kierowcy – mała ignorancja przepisów potrafi skończyć się ogromnymi konsekwencjami. Warto zastanowić się, czy jeden błąd naprawdę warty jest narażania siebie oraz innych na niebezpieczeństwo.
