Unia Europejska wprowadza cła na chińskie samochody elektryczne – czy to koniec ery tanich elektryków?
Unia Europejska staje przed nowym rozdziałem w bitwie o dominację na rynku samochodów elektrycznych. Dobrze znane scenariusze z bitew handlowych, w których stawką są miliardy, znowu ożywają. Po przeprowadzonym śledztwie, Komisja Europejska zamierza wprowadzić karne cła na chińskie samochody elektryczne, które – zdaniem unijnych urzędników – korzystają z nieuczciwych dopłat udzielanych przez rząd w Pekinie. Dotychczasowe stawki celne wynoszące 10% mogą wzrosnąć do alarmujących 45,3% w przypadku przedsiębiorstw, które nie współpracowały podczas dochodzenia.
Niemieckie obawy i głosy sprzeciwu
Nie wszyscy są z entuzjazmem wobec tej decyzji. Niemcy, z sobą w roli głównej, wyraźnie stają w opozycji do wprowadzenia ceł, obawiając się, że to zapoczątkuje wojnę handlową z Chinami. Warto zauważyć, że wiele niemieckich marek motoryzacyjnych posiada swoje fabryki w Chinach i traktuje ten kraj jako kluczowy rynek zbytu. Co mogą zyskać władze niemieckie? Z pewnością chcą uniknąć sytuacji, w której na ich samochody zostaną nałożone cła odwetowe. Podobnie postrzega sytuację Carlos Tavares, dyrektor generalny Stellantis, który stwierdza, że cła mogą być ciekawym narzędziem komunikacji, ale niosą ze sobą liczne skutki uboczne.
Produkcja w Europie – prosta droga do sukcesu?
Tavares, będąc na paryskim salony samochodowym, podkreślił, że jedynym sposobem na ominięcie tych sankcji przez chińskich producentów jest produkcja w Europie. Zaskakujące, że jego wizja przyszłości, która ma przynieść „zwiększenie nadwyżki produkcyjnej”, wcale nie brzmi jak scenariusz dla europejskich koncernów. Wręcz przeciwnie, może doprowadzić do konieczności zamykania fabryk. Przekaz tego zdania jest jasny: chińskie marki, decydując się na budowę zakładów w Europie, mogą jeszcze szybciej zdobyć rynek, marginalizując lokalnych graczy.
Chińskie marki na czołowej pozycji
Nie sposób przeoczyć, że w wyścigu o elektromobilność Europa zostaje w tyle za Chinami. W czasie, gdy wielu europejskich producentów zmaga się z nieodpowiednią polityką cenową, chińscy gracze zyskują popularność, oferując atrakcyjne ceny i wyspecjalizowane modele elektryków. W obliczu rosnącej konkurencji i niższych kosztów produkcji, chińskie marki czują się na rynku komfortowo, co może przełożyć się na ich dalszą ekspansję.
Stanowisko chińskich producentów
Chińskie firmy, takie jak BYD, nie kryją swojego oburzenia w obliczu planowanych ceł. Stella Li, wiceprezes BYD, podkreśla, że pokazanie cłom drzwi do konkurencji nie jest uczciwe. Mając jednak nowe fabryki w Europie, takie jak ta na Węgrzech, chińskie przedsiębiorstwa mogą uniknąć sankcji i wyjść na prowadzenie. Musimy zadać sobie pytanie: czy teraz nadszedł czas na rewizję polityki w obszarze elektromobilności w Unii Europejskiej?
Unijna decyzja w sprawie ceł na chińskie elektryki może ukazywać się jako próba ochrony rynku lokalnego. Niemniej jednak, z dużym ryzykiem, że te działania skutkują nie tylko w konfliktach handlowych, ale także w zacieśnieniu współpracy z azjatyckim rywalem. Przyglądając się uważnie sytuacji, można zastanawiać się, czy nie jest to droga donikąd.