Dziś, według najnowszych wieści z motoryzacyjnego świata, mamy do czynienia z zestawieniem smaków rodem z serowarni, gdyż Ford nie przestaje zaskakiwać nas specjalnymi edycjami swojego kultowego Bronco. Tym razem na warsztat trafił model Stroppe, wzorowany na legendarnym Fordzie, który w 1969 roku wygrał Baja 1000. Czyżby był to najlepszy Bronco specjalnej edycji, jaki kiedykolwiek widzieliśmy?
Styl retro z nowoczesnym zacięciem
Ford Bronco Stroppe Special Edition przyciąga uwagę nie tylko swoim wyglądem, ale także historią, która za nim stoi. W kolorze ’Code Orange’, z dachem w odcieniu ’Atlas Blue’ i białą częścią środkową o nazwie ’Oxford White’, ten model wygląda niczym wehikuł czasu z lat 60-tych – zamiast do Ameryki, wybierając się prosto na Baja. Gdybyśmy mieli oceniać go jak wino, powiedzielibyśmy, że jest to rocznik, którego na pewno nie zakompleksimy w towarzystwie.
Nie tylko wygląd, ale i technika
Wnętrze zaawansowanej technologii nie jest obce nowemu Bronco. Ford postarał się również o pewne udoskonalenia mechaniczne. Model zyskał nowy system tłumienia, który ma poprawić prowadzenie, a także funkcję ’GOAT’ (Go Over Any Terrain), co oznacza, że wciągu chwili Bronco będzie w stanie pokonać niejedną nieprzyjazną drogę – być może nawet przejechać przez stos 10-tysięcznej góry sera. Dodatkowo, sztywniejszy stabilizator, zawieszenie terenowe i opony 35-calowe Goodyear 'Territory RT’ sprawiają, że ten model z pewnością poradzi sobie w trudnym terenie.
Silnik na pokładzie, ale nie jakieś inne piecyki
Nie można zapominać o sercu Forda – pod maską znajdziemy 2,7-litrowy silnik EcoBoost V6, który dostarcza 335 koni mechanicznych oraz 415 lb-ft momentu obrotowego. Co więcej, napęd na wszystkie koła i 10-biegowa automatyczna skrzynia biegów dopełniają obrazu maszyny gotowej na wszelkie przygody. Czyż nie brzmi to jak idealna recepta na weekendowy wypad w góry – czy ktoś zamówił już pizza na szczycie?
Nowy Ford już na horyzoncie, ale z ceną jako wielką niewiadomą
Ford zapowiada, że Stroppe Special Edition trafi do sprzedaży już w styczniu. Jak na razie nie wydano żadnych informacji na temat ceny czy daty dostawy. Pozostaje więc jedynie uzbroić się w cierpliwość i wyszukiwać idealnej góry sera do zapakowania Bronco w razie potrzeby. Jeśli historia tego modelu nauczyła nas czegokolwiek, to z pewnością, że warto czekać na prawdziwe motoryzacyjne skarby.
