Hiszpańscy politycy podejmują zdecydowane działania mające na celu zwiększenie bezpieczeństwa na drogach, a ich nowym celem stały się media społecznościowe. Rządowy organ odpowiedzialny za bezpieczeństwo drogowe (DGT) postanowił zająć się grupami w serwisach takich jak WhatsApp, w których użytkownicy wymieniają się informacjami o fotoradarach i kontrolach drogowych. Mimo wcześniejszych działań, takich jak zmiana limitu alkoholu we krwi, walka z wykroczeniami drogowymi wciąż pozostaje wyzwaniem.
Na celowniku DGT znalazły się grupy liczące nawet 15 tysięcy członków, które w ostatnich czasach zostały wyłączone. Władze postanowiły zastosować nieco zapomniane przepisy dotyczące bezpieczeństwa obywatelskiego, które pierwotnie zostały stworzone do walki z grupami terrorystycznymi, takimi jak ETA. Ostrzeganie innych o obecności fotoradarów może teraz kosztować kierowców grzywnę w wysokości 20 tysięcy euro. Taki ruch miał na celu ograniczenie przestępstw drogowych i zwiększenie skuteczności kontrolowania łamania przepisów.
Jednak problem nie kończy się na grupach w komunikatorach. Aplikacje takie jak Waze czy Google Maps, które posiadają funkcję ostrzegania o fotoradarach, wypadkach oraz blokadach dróg, stanowią znacznie większe wyzwanie dla DGT. Te aplikacje pełnią rolę społecznościowego narzędzia, w którym kierowcy dzielą się informacjami o niebezpiecznych punktach na drodze. W przypadku dalszych działań ze strony rządu, Hiszpania może podążyć śladem Francji, gdzie aplikacje tego typu nie mogą informować o fotoradarach, ani podawać ich dokładnej lokalizacji.
Jeśli Hiszpanom uda się wprowadzić takie restrykcje, wakacje nad Morzem Śródziemnym mogą okazać się nie tylko drogą przyjemnością, ale również narażoną na dodatkowe koszty dla turystów. Dostrzeżenie tych zmian w polityce drogowej może znacząco wpłynąć na sposób, w jaki kierowcy poruszają się po hiszpańskich drogach, a ich skutki mogą być odczuwalne na wielu płaszczyznach.
