Bruksela wysłuchała przemysł motoryzacyjny i postanowiła zrewidować harmonogram redukcji emisji CO2, co może znacząco wpłynąć na przyszłość branży.
We wtorek Komisja Europejska przedstawi propozycję, która nie tylko daje producentom samochodów bardziej komfortowy czas na dostosowanie się do unijnych celów emisyjnych, ale także stawia ich w lepszej pozycji względem konkurencyjnych rynków, takich jak Chiny i USA. Dotychczasowe regulacje zakładały roczny termin na zharmonizowanie działań z normami emisyjnymi, jednak nowy plan wydłuża ten okres do trzech lat, co pozwala na uniknięcie ewentualnych kar finansowych w wysokości aż 15 miliardów euro w 2025 roku.
Jak podaje Polska Agencja Prasowa, zmiana ta ma na celu przede wszystkim umożliwienie europejskim producentom lepszego przygotowania się do wprowadzenia na rynek pojazdów elektrycznych i innowacyjnych rozwiązań technologicznych. Zanim jednak nowe regulacje wejdą w życie, będą musiały uzyskać zgodę od komisarzy, którzy zbiorą się w środę na obradach.
Pomimo tego, że elastyczność w harmonogramie redukcji emisji przynosi ulgę wielu producentom, Komisja Europejska nie zamierza odstępować od ambitnych planów. Do 2035 roku w Unii Europejskiej mają być sprzedawane tylko pojazdy bezemisyjne. Obecne regulacje wymagają, aby przynajmniej 20% sprzedaży poszczególnych firm motoryzacyjnych stanowiły samochody elektryczne. Niestety, obecnie rynek nie wykazuje wystarczającego zainteresowania tego typu pojazdami, przez co wiele firm obawia się kar za niedopełnienie norm.
Przedłużenie terminu na dostosowanie się do wymogów emisyjnych to krok w stronę większej pewności dla sektora motoryzacyjnego. Zwiększa to szansę na rozwój i implementację nowoczesnych technologii, które są niezbędne w dążeniu do zrównoważonego transportu. Jednak właściciele samochodów i potencjalni klienci będą musieli odpowiedzieć na pytanie, czy rzeczywiście przekonają się do przejścia na elektryczny napęd.
