W Krzyżu Wielkopolskim doszło do tragicznego wypadku, który zakończył się śmiercią 47-letniego księdza Andrzeja Kalety. Duchowny, wracając z kolędy, został potrącony przez ciężarówkę, co wstrząsnęło lokalną społecznością i wywołało falę współczucia oraz refleksji nad bezpieczeństwem na drogach.
Do wypadku doszło we wtorek wieczorem, gdy ksiądz Kaleta, wracając z wizyty duszpasterskiej, został potrącony przez ciężarówkę. Mimo szybkiej interwencji służb, duchowny w stanie ciężkim trafił do szpitala w Trzciance, gdzie zmarł następnego dnia, pozostawiając bliskich w głębokim smutku.
Policja zaraz po wypadku przeprowadziła badania. Jak poinformowała Monika Cichowicz z Komendy Powiatowej Policji w Czarnkowie, kierowca ciężarówki okazał się być trzeźwy. Stróże prawa dokładnie zabezpieczyli miejsce wypadku, a wszelkie dostępne ślady zostały skrupulatnie zebrane. Z wstępnych ustaleń wynika, że ksiądz Kaleta poruszał się niewłaściwą stroną jezdni i nie korzystał z chodnika, co mogło przyczynić się do tragicznego końca zdarzenia. Dodatkowo, duchowny nie miał na sobie elementów odblaskowych, co stawia kolejne pytania o bezpieczeństwo pieszych na drogach, zwłaszcza po zapadnięciu zmroku.
Diecezja Koszalińsko-Kołobrzeska ogłosiła, że ks. Andrzej Kaleta miał 47 lat i w bieżącym roku obchodziłby 20. rocznicę swoich święceń. Był również nauczycielem religii w jednej z lokalnych szkół, co czyniło go ważną postacią w swojej wspólnocie. Jego nagła śmierć to nie tylko strata dla rodziny, ale także dla wielu wiernych i uczniów, którzy znali go jako osobę oddaną swojemu powołaniu.
Wypadek ten po raz kolejny ukazuje, jak istotnym zagadnieniem jest bezpieczeństwo na drogach, zwłaszcza w kontekście pieszych, którzy powinni zadbać o widoczność i stosować się do przepisów. W obliczu takich tragedii konieczne staje się także podnoszenie świadomości kierowców i pieszych na temat wspólnej odpowiedzialności za bezpieczeństwo na drogach.