Sainz ponownie w tarapatach: Śmieszna wymówka znów może kosztować kierowcę Williamsa
Kierowca zespołu Williams, Carlos Sainz, może stanąć przed kolejną karą finansową po tym, jak w trakcie konferencji prasowej FIA związanej z Grand Prix Bahrajnu użył zabawnego, aczkolwiek wulgarnie brzmiącego, sformułowania. Sytuacja może wydawać się błaha, ale z pewnością ma swoje konsekwencje.
W zeszłym tygodniu Sainz otrzymał karę w wysokości 10 tysięcy euro za spóźnienie na rozpoczęcie narodowego hymnu przed wyścigiem w Japonii. Powodem było nieprzewidziane zatrzymanie w toalecie spowodowane problemami żołądkowymi. Sędziowie uznali, że Hiszpan miał uzasadniony powód medyczny, ale mimo to nałożyli na niego karę pieniężną.
Podczas konferencji w Bahrajnie, 30-letni kierowca skomentował sytuację w żartobliwy sposób: „Nie wiem, czy dostanę kolejną karę za to, co powiem, ale **** się zdarza. Tak już czasami bywa.” Tak można się spodziewać, że kolejne kilka tysięcy euro trafi do „słoika z przekleństwami”.
George Russell, inny kierowca, również odniósł się do sytuacji, określając to jako „dość kosztowna situacja związana z potrzebami fizjologicznymi”. Choć jest to z pozoru nieprzyjemna uwaga, faktycznie obrazuje, że Sainz wydał znacznie więcej niż drobne na swoje spóźnienie.
Sainz przyznał również, że jako zwolennik punktualności, czuje się zawiedziony tym, że za pięciosekundowe spóźnienie musi płacić tak wysoką karę. „Byłem pierwszym, który podniósł rękę i powiedział: 'Jestem spóźniony. Przepraszam za to.’” – wyjaśniał. “To rozczarowujące. Mam nadzieję, że ktoś mi w końcu pokaże, na co idą te 10 tysięcy euro. Chciałbym wiedzieć, że przynajmniej trafiły na jakąś dobrą sprawę.”
Sytuacja Sainza wzbudza sporo emocji i może sprawić, że niektóre regulacje dotyczące kar finansowych w Formule 1 będą poddane weryfikacji. Z pewnością warto śledzić rozwój sytuacji, gdyż może on mieć wpływ na przyszłe wyścigi i decyzje sędziów.