W Płocku mieszkańcy z niepokojem obserwują nietypowe płomienie nad rafinerią Orlenu, które były widoczne z odległości kilkudziesięciu kilometrów. Sytuacja związana z dużą intensywnością tzw. pochodni budzi wątpliwości i rodzi pytania o bezpieczeństwo.
W piątek i sobotę, 3 i 4 grudnia, płomienie z płockiej rafinerii Orlen przyciągnęły uwagę nie tylko lokalnych mieszkańców, ale również tych, którzy znajdują się w pobliskich miejscowościach, takich jak Włocławek, oddalonych o około 50 km. Jak informowały lokalne media, jasna łuna nad Płockiem była widoczna w wielu miejscach, a intensywność płomieni zdumiała wielu z obserwatorów. Biuro prasowe koncernu wydało komunikat, w którym poinformowano o „zaburzeniu procesu technologicznego” oraz o „niedogodnościach świetlnych”, zapewniając jednocześnie, że sytuacja nie wpłynęła na stan środowiska.
Pochodnie, znane również jako palniki, są standardowym elementem infrastruktury rafineryjnej. Służą one do kontrolowanego spalania nadmiaru gazów, co jest kluczowe dla utrzymania bezpieczeństwa w zakładach przetwórczych. Dzięki ich zastosowaniu unika się niekontrolowanego wzrostu ciśnienia, który mógłby doprowadzić do bardziej niebezpiecznych sytuacji, w tym wydostania się palnych gazów do atmosfery.
Mimo że pochodnie w rafineriach są doskonale znane i powszechnie używane, to jednak fakt, że płomienie były tak zauważalne, wzbudził obawy wśród lokalnej społeczności. Komunikat PKN Orlen, opublikowany na stronie lokalnych mediów oraz urzędów miejskich, potwierdził, że w ostatnich dniach zachodziły dość nietypowe okoliczności. „Płomień o różnym stopniu intensywności będzie widoczny w ciągu najbliższych dni na jednej z pochodni instalacji w zakładzie produkcyjnym w Płocku,” informowali przedstawiciele koncernu, wyjaśniając, że działania te są częścią procedur bezpieczeństwa.
Warto zaznaczyć, że w oświadczeniu PKN Orlen wskazano na „zaburzenie procesu technologicznego”, co jest nieco bardziej niepokojące. Oznacza to, że sytuacja miała charakter awaryjny, a nie rutynowy, co mogło spowodować niepokój mieszkańców. W sieci zaczęły również pojawiać się materiały wideo, na których widać gigantyczne, ogniste słupy.
Na szczęście, jak wynika z informacji publikowanych przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, nie stwierdzono niebezpiecznych przekroczeń poziomu zanieczyszczenia powietrza. Mieszkańcy mogą śledzić dane pomiarowe na bieżąco, co zapewnia im większy spokój. PKN Orlen podkreśla, że starają się ograniczyć wszelkie niedogodności związane z intensywnym dopalaniem gazów do minimum, zapewniając jednocześnie, że ich działania są zgodne z obowiązującymi normami bezpieczeństwa.