Zima, ze swoimi opadami śniegu, staje się wyczekiwaną porą dla wielu kierowców, którzy pragną zasmakować w driftowaniu. Ta pozornie ekscytująca zabawa ma jednak swoją mroczną stronę, związana z bezpieczeństwem na drogach oraz surowymi konsekwencjami prawnymi.
Na początku stycznia warunki atmosferyczne, takie jak intensywne opady śniegu i niskie temperatury, stają się powodem, dla którego wielu kierowców decyduje się na niebezpieczne manewry. Młodzi użytkownicy dróg, często pozbawieni doświadczenia, wykorzystują ośnieżone parkingi i puste place, aby zasmakować w driftowaniu. To jednak bardzo ryzykowne, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że na drogach często tworzą się niebezpieczne warunki, takie jak „lodowiska”.
Policja, dobrze świadoma tej niebezpiecznej pasji, szczególnie intensywnie monitoruje miejsca, gdzie obrazki driftujących samochodów są najczęstsze. Funkcjonariusze zapowiadają, że wobec takich kierowców obowiązuje zasada zero tolerancji. Interwencje mają na celu nie tylko zapobieganie wypadkom, ale także ochronę samych kierowców, którzy mogą stać się zagrożeniem nie tylko dla siebie, ale i dla osób postronnych.
Wiele przypadków driftowania zakończyło się mandatem. Na przykład, pewien 29-latek został ukarany podczas jednego z weekendowych wieczorów, gdy postanowił pojeździć bokiem po pustym parkingu. Jego ekscytacja za kierownicą wydawała się niewinna, ale policjanci zauważyli, że jego manewry stwarzały ogromne zagrożenie bezpieczeństwa. Wspierany przez swojego kumpla, który nagrywał te wyczyny, mężczyzna zapomniał, że na takim parkingu mogą przemieszczać się także inni ludzie, których nie zauważył w swoich szaleńczych jazdach.
Rezultatem tego incydentu był mandat w wysokości 3000 zł oraz 16 punktów karnych. Okazało się też, że kierowca był poszukiwany przez prokuraturę, co tylko zwiększyło jego problemy. Należy dodać, że stawki mandatów za driftowanie znacznie wzrosły. Wcześniej takie zachowanie mogło skutkować niewielkim mandatem, a nowo wprowadzony taryfikator przewiduje kary sięgające nawet 5000 zł!
Obecnie rząd planuje jeszcze bardziej zaostrzyć przepisy dotyczące driftowania, z możliwymi karami w wysokości co najmniej 1500 zł oraz zatrzymaniem prawa jazdy na trzy miesiące. Dodatkowo pojazd kierowcy może zostać zabezpieczony na 30 dni, a sąd będzie miał prawo orzec jego przepadek. W świetle tych przepisów jasne jest, że zabawa za kółkiem ma swoje poważne konsekwencje, zarówno finansowe, jak i prawne.