Pozorny problem przy tankowaniu: ile paliwa zostaje w dystrybutorze?
Po każdym tankowaniu paliwa na stacji benzynowej w pistolecie i przewodzie pozostaje niewielka ilość cieczy. Choć kierowcy za nią płacą, nie trafia ona do ich baków. To zjawisko może budzić wątpliwości i obawy, czy opłacając tankowanie, nie ponosimy strat. Odpowiedź na to pytanie jest zarówno prosta, jak i zaskakująca.
Podczas tankowania kierowcy polegają na wskazaniach dystrybutora, które pokazują ilość pobranego paliwa oraz wysokość należności. Kluczowym problemem jest to, że mechanizm pomiarowy rejestruje ilość cieczy, która przeszła przez pompę, a niekoniecznie tę, która dotarła do baku samochodu. Czy to oznacza, że użytkownicy pojazdów regularnie tracą pieniądze na tankowaniu? Zdecydowanie nie.
Na przykład, według obliczeń opublikowanych na popularnym profilu motoryzacyjnym Revzilla, ilość paliwa, która zostaje w przewodzie, okresowo wynosi od 4,16 do 5,35 zł przy tankowaniu Pb 95, a dla diesla to kwoty od 4,25 do 5,44 zł przy średnich cenach 5,95 zł za litr benzyny oraz 6,05 zł za litr oleju napędowego. Choć te wartości wydają się niewielkie, ich skumulowana wysokość po roku może przekroczyć 65 zł, jeśli ktoś tankuje raz w miesiącu.
Warto jednak zwrócić uwagę na to, że strata ta jest pozorna. Po każdym tankującym kierowcy w przewodzie pozostaje taka sama ilość paliwa. Ciecz, która pozostała po jednym kliencie, trafia do zbiornika kolejnego. Dlatego w praktyce kierowcy nie ponoszą strat; do ich baków trafia dokładnie tyle paliwa, ile zamówili.
Zrozumienie tego mechanizmu jest kluczowe dla każdego kierowcy. Pomimo że na pierwszy rzut oka wydaje się, że płacimy więcej, w rzeczywistości każdy litr, za który płacimy, ląduje w naszym aucie. Tak więc, można spokojnie powiedzieć, że straty podczas tankowania są tylko tym, czym się wydają – pozorne.
